FAJERWERKI ( nie ) Świąteczne, z hukiem rozbierany komin mleczarni! 18.07.2008r. - 01.01.1970 r.

Dość osobliwą metodę (ale czy bezpieczną?) wybrała firma rozbierająca komin po byłej mleczarni. Na długim wysięgniku dźwigu zawieszono ciężki taran (w kształcie beczki)  i metodą "rozbujania wahadłowego", silnymi uderzeniami, kawałek po kawałku, od góry, rozbijany jest komin. Kawałki jego konstrukcji z olbrzymim hukiem spadają na teren pomiędzy budynkami mieszkalnymi, a zabezpieczeniem na dole jest taśma budowlana i stojąca z podniesionym kiprem ciężarówka, od którego spadające z dużej wysokości cegły i obramowania ( opaski ) metalowe komina, odbijając się, spadają na ziemię i dość często uderzają o kabinę samego dźwigu. To, trochę  dziwne widowisko, trwa od godziny i chyba będzie trwało nadal. Zastanawiające jest, kto pozwolił na taką metodę oraz czy rozpoczynający się o 12.00 festyn z okazji Święta Policji, będzie miał dodatkową „oprawę” w postaci huku spadających części komina?

W tej sprawie interweniował Inspektor kontroli Wewnętrznej Starostwa i pracownicy prokuratury u Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego. Z informacji naczelnika Architektury i Budownictwa w Starostwie wynika, że firma prowadząca rozbiórkę nie ma uprawomocnionej decyzji na prowadzenie tego typu prac, tym bardziej, że w zgłoszeniu - ROZBIÓRKA KOMINA DO FUNDAMENTÓW WŁĄCZNIE MIAŁA BYĆ PROWADZONA RĘCZNIE!!! Decyzja taka została wydana 15 lipca, ale do jej uprawomocnienia potrzebny jest czas liczony jako 14 dni od dostarczenia ostatniej "zwrotki" określającej powiadomienie wszystkich zainteresowanych stron. Mamy przykład z samowolą i to „na oczach” urzędu wydającego zezwolenie, jak i samej prokuratury, która być może niebawem będzie musiała zająć się tą sprawą. Jest to przykład wyjątkowej niefrasobliwości kierownika budowy i nadzoru budowlanego, prowadzonej "inwestycji". Konstrukcja komina została istotnie naruszona, ale co będzie w przypadku silniejszego wiatru?